środa, 20 lutego 2013

To gdzie?

Dobra postanowiłam, że dopóki ktoś nie napisze karaju do którego sie wybieram nie będę pisać realcji : P A więc dam wam podpowiedź jest to piękny, ciepły kraj i zdjęcie z tego kraju a nawet wyspy na której będę :) Czekam na poprawne odpowiedzi! :)
A! I te pagórki/ wzgórza zawdzięczają swą nazwę pysznemu brazawemu słodkiemu przysmakowi :) ciekawa jestem kto zgadnie? :)

wtorek, 19 lutego 2013

Moja wielka przygoda :)

Na początku przepraszam Was, że dawno nie pisałam i ten post miałam dodać wczoraj, wyszło dzisiaj przepraszam. Mam nadzieje, ze mi wybaczcie ;) ale ostatnio tyle sie u mnie dzieje, ze szok! Sami sie bedziecie zaraz dowiaduwać. A i przepraszam za wszystkie błędy ale pisze na telefonie, ktory wrócił do mnie z naprawy od przyszłego kuzyna. Miłego czytania! :)

Jak pewnie wiecie, albo jeszcze nie moje życie jest dość inne niz przeciętnego nastolatka. Dopiero nie dawno to docenilam i jestem w szoku jaki ten rok i ogólnie ostatnie lata są niesamowite. A to wszystko dzięki osobom z którymi współpracuje i są moimi koordynatorami, przelozonymi jak zwal tak zwal. Oczywiście nie można w tym pominąć rodziców i całej rodziny.

Ostatnie 5 dni było niesamowitych i wspaniałych. Nawet nie wiedziałam, ze na kursie można tak sie fenomenalnie bawić i czerpać z tego wszystkiego taka radość i energię. Cieszę sie, że byłam współorganizatorem tego przedsięwzięcia.

Wogole jestem w szoku w związku z moim zagranicznym wyjazdem na 2 tyg w marcu. Na razie wiecej szczegółów wam nie zdradzę. A wcześniej nie mówiłam, bo nie chciałam zapeszyć. Dzisiaj rozmawiając z moja nauczycielka od angielskiego o tym wyjeździe stwierdziła, ze powinnam zacząć pisać bloga na ten temat i tego wszystkiego, więc pójdę za jej rada. I tutaj przez najbliższy czas bede opisywać swoje przeżycia związane z wyjazdem. Nie wiem czy tam bede miała internet ale w miarę możliwości bede pisać na bieżąco. :) p. Magda stwierdziła, ze ten mój wyjazd to niesamowia przygoda. Ale patrząc ogólenie na moje życie to to jest jedna wielka niesamowita przygoda. I tak nie mam tylko ja ale wszyscy. Tylko trzeba to dostrzec i docenić.
Największym zaskoczeniem z mojej wielkiej przygody dla mnie jest moja przyjaźń z pewna osoba, która poznałam pod koniec zeszłych wakacji. Nie wiem czy jak to kochana czytasz czy wiesz czy to o Tobie :P w każdym razie w życiu nie powiedziałabym, że w ciagu tygodnia tak sie można z kimś zżyć. I ze kontakt otrzymujemy do dzisiaj. To jest po prostu coś cudownego. Ale ja mogę godzinami wymieniać rożnych wątków z mojego życia.

W kolejnym poście postaram sie was wprowadzić w szczegóły wyjazdu :) do napisania! A kto wie gdzie jadę lub sie domyśla niech komentuje! :)

niedziela, 10 lutego 2013

koniec

Jej. I za około 10 godzin będę już w szkole... Ta myśl mnie przeraża i nie chce mi się jak nigdy w życiu. Ale chyba jakoś się nie stresuje i nie denerwuje. Dobra skończmy z tym koszmarem. Nie wiem co pisać, bo myśli totalnie biegną w jednym kierunku i nie to nie szkoła. Tylko to co było i nie wyszło. Cóż takie życie. Ale co się odwlecze to nie uciecze jak to mi dzisiaj przypomniała przyjaciółka.


Szczęście jest tak bardzo blisko... :)

Bo najlepsze rzeczy dzieją się z przypadku :)



Paula pamiętasz te wszystkie wakacje na Kolonii?
Widawa, koty, jeżdżenie na przyczepie i wiele innych?
Albo polna i na ogródku, chowany, basen, huśtawki?
Jej można wymieniać i wymieniać :)


Dzisiaj to nasuwają mi się dwie miejscowości Rzgów u Kasi :)
i Dubrownik :)

Nie tylko dzieci odpowiadają uśmiechem :)





:)


taa...






A w podróży można spotkać wspaniałych ludzi

Z dedykacją dla P & M tak was widzę za 10 lat :P





sobota, 9 lutego 2013

to już jest koniec

I praktycznie już po feriach. Zleciały dwa tygodnie nawet nie wiadomo kiedy. I tak się nie chce nigdzie wracać i czekać na kolejne wolne. Cóż taki los. Teraz uciekam pisać konspekt. Na który nie mam totalnie pomysłu. Więc jeśli możecie poratujcie mnie jakąś inspiracją pomysłem. Temat zajęć to: "Szyfry harcerskie- nowe i ciekawe pomysły". Z góry dziękuje. Mam nadzieje, że ta pustka zaraz przejdzie...

piątek, 8 lutego 2013

"Jesteś tak blisko a tak daleko"

Czasem mam takie dni kiedy jedyną moją myślą jest sie schowć i nie wychodzic tak dlugo az sie wszystko we mnie uspokoi. Kiedy poukladam swoje mysli. Kiedy znow zobacze ze jestes blisko mnie i moge na Ciebie liczyc. Kiedy przejda mi lzy i znow bede sie usmiechac nawet kiedy slonca brak. Kiedy znów przypomne sobie nasze wspolne chwile. Kiedy to zycie bylo piekne i nie myslalam o przyszlosci. Tylko cieszylam sie z terazniejszosci. I pomyslec, ze to juz 5 lat a dla mnie to wciaz jakby to bylo wczoraj. Sa i tego dobre strony juz nie cierpisz jestes w najlepszym miejscu do jakiego wszyscy zmierzamy. I juz na zawsze jestes szczesliwy ze swa ukochana. Brakuje mi Was ale taka kolej rzeczy. Ja tu Wy tam. Kiedys sie spotkamy. Jednak mam nadzirje, ze toszyko nie nadejdzie. Kocham Was!


PS
Przeptaszam za wszystkie bledy pisze z tableta.

środa, 6 lutego 2013

nie wierzę...

Ostatnio u mnie dzieje się naprawdę wiele różnych rzeczy. A dzisiejsza wiadomość jaką dostałam totalnie mnie zaskoczyła i w życiu bym się jej nie spodziewała.

Może zacznę od początku w skrócie :) Bo to dość długa historia.

W 2011 gdzieś w kwietniu dodałam na fb zdjęcie autografu Joanny Kluzik - Rostkowskiej, który dostałam w grudniu 2010 w Wa-wie. I przez ten cały czas nikt jakoś szczególnie nie zwracał uwagi. Do wczoraj kiedy to moja koleżanka z podstawówki po zdjęciem, które zatytułowałam "Mój ulubiony autograf" spytała czyj. Odpowiedziałam szczerze, że Kluzik - Rostkowskiej. Później inne komentarze. Moja myśl po komentarzu K, że jest na mnie zła. Bo po zdarzeniach z czerwca 2011 ja i K. mamy pewien żal do Kluzik. Cóż ta polityka... Tam czasem trzeba pozbyć się uczuć. W każdym razie oznaczyłam p. Joannę w komentarzu i dzisiaj dostałam od niej wiadomość z pytaniem czy u mnie na zdjęciach był jej autograf, bo coś jej mignęło i nie może znaleźć. Jak to zobaczyłam byłam naprawdę w szoku. Zdarzało mi się z nią czatować na fb ale to przeważnie ja zaczynałam pisanie a dzisiaj ona. Jej aż brak mi słów...

za 30 lat...

Ciekawe co osiągnę za 30 lat? Kim będę? Czy jeszcze będę? Czy świat będzie istniał?
Siedząc z Monią w sobotę i wyszywając zastanawiałyśmy się co będzie za te 30 lat? Wiem tyle, że za 30 lat 3 grudnia skończę 47 lat w takim wieku moja babcia została babcią :) No w sumie to jeszcze nie miała 47 brakowało jej lekko ponad miesiąc. Ale tak czy siak, Monia z uśmiechem zadała pytanie "Ciekawe, której z nas będą więcej robić zdjęć?" po czym sama odpowiedziała "Pewnie Tobie, przecież w końcu będziesz jednym z tych ministrów!". Jak ja ją kocham i to jak we mnie wierzy i wspiera.
To jest dziwne, że ja sama do końca nie wiem kim chcę być, ostatnio mam totalną mieszankę... W końcu obojętnie gdzie pójdę i tak wyląduje na TiR-ze razem z Monią, co nie? Takie nasze ostatnie ustalenia, tylko jestem ciekawa który to będzie mój i jej kierunek?
Czy najpierw wylądujemy na TiR-ze a później teologia, prawo, matematyka, film? Nie wiem, chyba to jedyna poprawna odpowiedź. Czasem chciałabym znać co będzie za te kilka lat. Ale czy to ma sens? Cyba lepiej nie wiedzieć i cieszyć się z tego co się przydarzy :) Bo najlepsze rzeczy dzieją się z przypadku. Mnie masę rzeczy przytrafiło się z przypadku :) I te rzeczy dają największej radości, bo się ich nie spodziewamy, nie planujemy a później nie jesteśmy smutni jak nie wychodzą. Przypadkiem poszłam do gimnazjum w Trzebnicy, przypadkiem zaczęłam chodzić na ZHP i SKW, przypadkiem pojechałam do Chorwacji, przypadkiem poznałam tam wspaniałą osobę i tak mogę w nieskończoność wymieniać rzeczy, które zdarzyły się przypadkiem a teraz rozpędzają moje życie czy są dla mnie ważne. Kto wie może przypadkiem poznam tego jedynego, i przypadkiem wybiorę studia :) Co ma być to będzie i tyle.
Moniu pamiętasz, Skrzyczne? Mokasyny, Sylwek,
Kubuś Puchatek i wiele innych?
Dubrownik i wspaniałe chwile z Kasią ;)
pamiętasz ten spacer? :>



"Wymagajcie od siebie choćby inni  od was nie wymagali."
Jan Paweł II

poniedziałek, 4 lutego 2013

dzień jak codzień

I tak oto wczoraj minął pierwszy tydzień ferii. Wyszło na to, że tradycyjnie ferie spędzam w domu i błąkam się po okolicy. Choć plany na nie były różne począwszy od wyjazdu za granice skończywszy na kursie. I nic nie wypaliło, a plany były do czasu piękne. Cóż czasem tak bywa. Może to i lepiej? Poukładam sobie wszystko. Są i tego dobre strony ;) Na przykład to, że zamknęłam nareszcie Samarytankę :) rozpisałam HO, byłam na warsztatach nocnych, szkoleniu, napisałam pracę na konkurs i wiele innych rzeczy. Ale chciałoby się wyjechać i odetchnąć od szarej codzienności. Zaczerpnąć świeżego powietrza i wrócić pełną życia i energii. I takie miały być ferie wyjazd do przyjaciółki odetchnąć i nici, siła wyższa zwana inaczej mamą, zablokowała i nie pozwoliła. Argument nie znam jej. I  co z tego, że ja ją znam i moi dziadkowie, nie kminię jej... Powiedziała, że gdyby Lenka mnie zaprosiła to by mi pozwoliła, a z Leną nie mam kontaktu od jakiś 5 lat albo i dłużej. Pewnie gdybyśmy się zobaczyły to byśmy się nie poznały.

Cóż teraz czekać na jakiś wolny weekend i spędzić go z kochaną siostrą w Poznaniu, mam nadzieję, że nadejdzie jak najszybciej! :D Tym razem argument, że jej nie znam nie zadziała, a nawet to do Poznania można pojechać kilka godzin w końcu z Obornik mam 9 bezpośrednich :) A propo pociągów z Obornik, które sprawdzałam i mnie rozwaliły czasowo to np. do Łodzi pociąg z 2 przesiadkami jedzie 12 godzin a do Warszawy z jedną przesiadką 10 godzin. Całkiem nieźle xD PKP - Poczekaj Kiedyś Przyjedzie.

A na razie pozostały plany, marzenia, cele i ciężka praca. I odliczanie czasu do kolejnego wolnego :)

Ostatnio zastanawia mnie, kto czyta te wszystkie moje wypociny, myśli, słowa oprócz Pauliny i Moni o których wiem. Możecie zostawić po sobie jakiś ślad oprócz przesunięcia licznika wejść o kolejną osobę. Z góry dzięki :)


Kto jedzie tam ze mną? : >




"Zauważyłem, że wszyscy którzy są za aborcją, zdążyli się już urodzić."

Ronald  Reagan