czwartek, 14 czerwca 2012

dopóki walczysz...

Dawno nie pisałam, cóż jakoś tak wyszło... Ostatnio wiele się zdarzyło , oceny, "przyjaciele" i praktycznie wszystko. W pewnym momencie myślałam, że całe moje życie to co budowałam legło w gruzach, nagle nic nie ma. Są jakieś pojedyncze klocki które mię trzymają na tym świecie, tu gdzie jestem. Ale było i jest ich nie wiele... może teraz już jest lepiej bo przejrzałam na oczy i wiem co mogę oczekiwać na kogo liczyć... Bo jednak nie wszyscy których uważałam za bliskie osoby byli naprawdę moimi przyjaciółmi.
Takie życie brutalne, okrutne, smutne i bolesne... może popełniłam błędy bo nie walczyłam do końca, nie widziałam sensu dalszego "drażnienia rany" może to był najgorszy mój błąd może nie...
Na szczęście mam wspaniałą przyjaciółkę którą znam dość długo i zawsze mogę na nią liczyć. Nie tylko ją mam w szkole tez jest pewne dwie osoby młodsze ode mnie ale świetne na które mogę liczyć a one na mnie ;) Więc nie jest źle jakoś leci ten czas do upragnionych wakacji ;) czas w końcu odpocząć od tego wszystkiego co było i to co będzie przede mną. I kilka zdjęć a pro po co będę robić w I części wakacji ;)






Mało jest ludzi, którzy będąc 
w kłopocie o przedmiot do rozmowy, nie 
wydaliby najważniejszych tajemnic przyjaciół.

(Friedrich Nietzsche)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz