O Ekstremalnej Drodze Krzyżowej słyszałam już dawno. W zeszłym roku szedł na nią mój brat i tato. W tym coś Krzyś wspominał, że chce iść. A ja? Ciągle miałam mieszane uczucia, bo to jednak kawałek drogi i nie to co pielgrzymka, bo podobno bardziej wyczerpuje. A jeszcze znając mój grafik gdzie ja ją „upchnę”, żeby się udało. Jednak nasze plany a plany Boże czasem się rozmijają.
Moje myśli nieuczesane...
niedziela, 25 marca 2018
Padłeś? Powstań i idź dalej!
Etykiety:
Droga Krzyżowa,
dziękować,
dziękuję,
EDK,
Ekstremalna Droga Krzyżowa,
facebook,
fb,
misje,
plany,
RMS,
rodzina,
Salwatorianie,
SDS,
świat,
uśmiech,
WMS,
wolontariat
niedziela, 7 maja 2017
MYCZKOWCE 2017 – moja misja, misja możliwa
„Dopóki żyje na świecie choćby jeden tylko człowiek,
który nie zna i nie kocha Jezusa Chrystusa, Zbawiciela świata,
nie wolno Ci spocząć!”
Z racji, że mieszkam w miejscowości gdzie są dwie parafie
salwatoriańskie to o Wolontariacie Misyjnym Salvator słyszałam już
od kilku lat. Zawsze był mi to bliski temat i bardzo mnie
interesowały wszystkie opowieści z dalekich zakątków świata jak
i tych bliskich. Bo cóż piękniejszego można dać drugiej osobie
jak nie swój czas i pomocną dłoń? Nawet kilka razy przeszło mi
przez myśl, aby dołączyć do WMSu i spróbować swoich sił dając
jeszcze więcej siebie innym. Ale jakoś nie było czasu, okazji i
końcowej determinacji. Do czasu… Kiedy Szef dał sygnał, że w
końcu trzeba zrobić coś w tym kierunku. I tak w wielkim skrócie
zapisałam się na spotkanie Ogólnopolskie WMSu w Myczkowcach.
Początkowo bardzo cieszyłam się na wyjazd. Na ponowne spotkanie
części znajomych, których poznałam wcześniej. Jednak na kilka
dni przed wyjazdem przyszło takie zrezygnowanie i lenistwo. Bo po co
jechać na drugi koniec Polski na całą majówkę zamiast odpocząć
w domu i nadrobić kilka rzeczy na uczelnie. No ale zgłoszenie
wypełnione więc trzeba jechać, bo wiadomo, że będzie to świetny
wyjazd tylko trzeba się ruszyć z domu.
Pierwsze moje małe problemy odnośnie wyjazdu zaczęły się jak
spróbowałam znaleźć sobie w miarę racjonalny transport. A że
późno się zabrałam za ten temat to wyszło, że został mi
jedynie blablacar. Wyjeżdżając w sobotę o 4 nad ranem z domu
wiedziałam, że dojadę nim do Krosna a tam będę szukać jakiegoś
busa i martwić się co dalej. Na całe szczęście Góra mocno czuwa
i jak w Krośnie marzłam na PKSie szukając autobusu znalazłam za
10 min kolejny blablacar do Sanoka a następnie z Sanoka do
Myczkowiec z dziewczynami, które jechały właśnie na spotkanie
WMSu. Niezły fart, co nie? :D Też tak uważam. :D I tak po prawie
12h drogi dotarłam na miejsce gdzie rozpoczęła się moja wielka
przygoda.
Przed wyjazdem miałam obawy odnośnie tego czy dam radę
zintegrować się ze wspólnotą, która zna się już dłuższy
czas. Czy to nie był błąd, że zaczęłam od ogólnopolskiego a
nie regionalnego. Trochę takich negatywnych myśli kłębiło się w
głowie, ale trudno. Wiedziałam, że na miejscu spotkam Zuzie,
Dominikę czy Martę i jakoś to się ułoży! Jakoś to będzie! :)
Jak przyjechałam to w ośrodku prawie nikogo nie było. Część
ekipy która przyjechała wcześniej była w górach, część nad
Soliną a reszta jeszcze w trasie. Ale nim się oglądnęliśmy
przyjechały już kolejne osoby i czas zaczął biec dużo szybciej
ale i weselej. :) Pierwszy wieczór był poświęcony kwestią
organizacyjnym najbliższych dni ale i też pierwsza integracja przy
grach planszowych czy ciastkach. :D
Kolejne dni były bardzo intensywne i mocno zaplanowane. Każdy miał
stałe elementy jak adoracja, msza święta czy medytacja słowa
bożego. Jednak każdy był niepowtarzalny i inny od wcześniejszego.
W niedziele był pierwszy dzień warsztatów, które dostarczyły nam
sporo wiedzy i umiejętności przydatnych w naszej posłudze.
Pierwszy warsztat, na którym byłam był poświęcony komunikacji.
Zastanawiało mnie co na nim mogę dowiedzieć się nowego czego już
nie wiem z racji tego, że już przeszłam sporo kursów a także na
uczelni w ramach mojej specjalizacji przerabiamy zagadnienia
dotycząca komunikacji interpersonalnej. Jednak dziewczyny pozytywnie
nas zaskoczyły i była całkiem spora dawka nowych oraz ciekawych
informacji. Kolejne warsztaty były z pierwszej pomocy. Ktoś kto już
nie raz był na takich warsztatach pewnie może pomyśleć co nowego
można się dowiedzieć. Może nowego nic ale przypomnieć sobie
wszystkie ważne elementy, które z biegiem czasu się zapomina.
Zaczynając od podstaw przy wyciąganiu kleszcza czy opatrzeniu ran
kończąc na robieniu RKO u niemowlaka. Tym bardziej jeśli nie
używamy tego na co dzień warto sobie odświeżyć tą wiedzę
szczególnie przez symulacje, których oczywiście nie zabrakło. :)
Bowiem w drugiej części warsztatów była „sprawdzana” nasza
wiedza z wcześniejszej części w postaci scenek gdzie nagle ktoś
nam się zadławił czy został ukąszony przez pająka.
Trzeci blok warsztatowy nosił tytuł „Pedagogika zabawy”.
Podczas niego uczyliśmy się tańców izraelskich, które czasem nie
były takie proste na jakie wyglądały i mieliśmy z nimi mały
problem. Ale jakoś poszło! :) A także mieliśmy zabawy z chustą
Klanza, robienie zwierzątek z balonów, malowanie plakatów
ewangelizacyjnych ekologicznymi farbkami czy zasady dobrych zajęć
podczas misji. Dzięki temu wiemy co możemy wykorzystać podczas
robienia zajęć dla dzieci na misjach ale też doskonale wiem, że
prowadzący też się bawi! :D Bo ile to radości można mieć z
zabawy z Klanzą czy tańców! :)
Podczas naszego pobytu mieliśmy też konferencje o różnej
tematyce. Pierwsza z nich dotyczyła pracy na misjach a dokładnie
pracy w Meksyku wygłoszona przez x. Jakuba, który tam pracował
przez kilka dobrych lat i dzielił się z nami swoim świadectwem.
Inna konferencja dotyczyła założyciela salwatorian – ojca
Franciszka Maria Jordan i jego duchowości. Kim był, jakei są
filary zgromadzenia, które założył i jego główna myśl czyli
ewangelizacja każdego człowieka. Tak naprawdę dopiero na tym
wyjeździe poznałam bliżej Jordana. Po mimo że od prawie 21 lat
znam salwatorian! I wiem, że muszę jeszcze o nim poczytać, bo
bardzo mnie zainteresował. Doszła wtedy do mnie refleksja, że to
smutne jak mało wiem o założycielu zgromadzeniu, które posługuje
na naszych parafiach. Ale też jak mało wiemy o życiorysach
jakichkolwiek świętych. Co takiego stało się w ich życiu i co z
ich życiorysu jest tak bardzo podobne do naszego.
Nie zabrakło również czasu na lepsze poznanie innych
wolontariuszy czy to wyjście w okoliczne pagórki czy wieczorne
ognisko i śpiew przy gitarze. Ten majówkowy weekend był dla mnie
jednym z najlepszych wyjazdów. Wyjazdów, który wiele mi dał
zarówno nowej wiedzy, umiejętności ale radości ze spotkania.
Możliwości rozwijania swoich talentów w grupie muzycznej czy w
innych aspektach. Były to niezapomniane chwile, które wiem, że
zapoczątkowały kolejny świetny rozdział do zapisania w moim
życiu. Jechałam z obawami a wracam z zapałem do pracy. Z poczuciem
przynależności do wspaniałej wspólnoty. A! I wracam posłana na
misje! :D Choć to był mój pierwszy wyjazd i na pierwszych
warsztatach powiedziałam, że na misje nigdzie nie jadę, bo jestem
nowa… To Szef zaplanował inaczej i mi się to podoba! :D Nie
będzie łatwo, wiem o tym ale biorę na barki to co Góra
zaplanowała i czas działać. Bo cóż innego robić? :) O tym za
jakiś czas pewnie napisze. ;)
Kończąc jeśli kiedykolwiek myślałeś o zaangażowaniu się w
jakikolwiek wolontariat polecam! :D Ale ostrzegam! Jest to zaraźliwe
i niebezpieczne! Ale satysfakcja bardzo duża i polecam. :)
Z Bogiem!
Wrzesia
czwartek, 16 lutego 2017
Pan Bóg ma plan!
Dzisiaj byłam na uzupełnieniu do egzaminu z pedagogiki i bardzo szybko odpowiedziałam uzupełniając to co miałam. I tak przypadkiem przeszłam do bardzo krótkiej rozmowy z moją prowadzącą. Ale do rozmowy, która mogłaby się nigdy nie skończyć. Mogłaby trwać do teraz! Rozmowy, która otworzyła wielkie drzwi do działania i teraz czas zrobić krok. :D
Rzadko kiedy mam takie rozmowy, które mocno mnie do czegoś natchną. Po mimo, że była ona krótka było w niej tyle zdań, że nie jestem w stanie przytoczyć jej treści. Wiem jakie tematy zachaczyłyśmy ale nie wiem w jakiej kolejności... Między innymi rozmawiałyśmy o tragedii jaką spotkała R. i jej rodzinę i fali pomocy jaką otrzymali. I powiedziała zdanie, które w kontekście tej sytuacji już słyszałam: "Pan Bóg wszystko zaplanował!". I po mimo, że slyszałam to zdanie to mnie ciut poruszyło tym bardziej, że wtedy już miałam 100% pewność, że jest osobą wierzącą jak ja! I to nie niepraktykującym katolikiem a osobą dla której wiara to jeden z fundamentów. Banalne zdanie ale czasem mówi bardzo dużo o osobie.
Uwierzcie mi, że po 5 minutach rozmowy jesteśmy w stanie dość dużo powiedzieć na temat rozmówcy. Począwszy od komunikatów jakie nam wysyła mową ciała skończywszy na treści naszej rozmowy.
Potem przeszliśmy jakoś szybko na temat wiary. Działania we wspólnotach. I padło kolejne zdanie: "Nie myślała Pani o wyjeżdzie na misje?". I to zdanie wywróciło mi dzisiejszy dzień o 180 stopni... Bo jeśli padłoby z ust osób, z którymi tak na luzie rozmawiam po raz kolejny. Z ust osób, które znam od dłuższego czasu to nie byłoby zaskakujące, bo wiedzą jaka jestem. A to zdanie padło tak w między czasie. A zaskakujące dla mnie tym bardziej, że chce pojechać na misje. Myślę o tym od kilku lat i ciągle myśle. I w sumie nie ruszyłam nic więcej w tym temacie. Oprócz przeczytania kilku artykułów, posłuchania świadectw i obserwowania tego co robi Wolontariat Misyjny Salwator. I ta myśl co jakiś czas powracała. Ale wiem, że dzisiejszy dzień to sygnał do działania. Sygnał do ciężkiej pracy! Już rozmawiałam z koleżanką, która działa przy WMSie i wiem, że to będzie początek wielkiej przygody. A z takich działań a'la misyjnych na własnym podwórku. Jak dobrze pójdzie to przy parafii ruszymy z zajęciami dla dzieci w trakcie wakacji. Więc wiem, że będzie się działo!
Z Panem Bogiem!
Etykiety:
egzamin,
hisotria,
misje,
młodzież,
nauczyciel,
Pani Profesor,
pedagogika,
praca,
przygoda,
przyjaciele,
RMS,
Salwatorianie,
SDS,
UWr,
WMS,
wolontariat
czwartek, 9 lutego 2017
Pomoc dla Szczepaniaków
Kochani!
2 lutego spłonął dom mojej harcerki a zarazem zaangażowanej wolontariuszki. Rozalka z rodziną stracili wszystko. Dlatego ruszamy ze pieniędzy na odbudowę ich domu i kupno tego co potrzebują. Pieniądze można wpłacać na konto Parafialnego Oddziału Caritas koniecznie z dopiskiem: DOM Nr. 43 9583 0009 0000 2222 2000 0001 Za każdy grosz bardzo dziękuje!
Jeśli macie możliwość przekazujcie informacje dalej.
Kto może niech zorganizuje zbiórkę pieniędzy np w szkole.
Za każda pomoc BARDZO DZIĘKUJE!
niedziela, 29 stycznia 2017
Wiara
Miałam pisać częściej ale trochę coś nie wyszło... Postaram się jednak tu wrócić, bo pisanie daje mi radochę! :D :)
Dzisiaj mam pewne przemyślenia...
Pewnie kilka dni temu słyszeliście o tragedii jaka wydarzyła się z Helenką w Boliwii. Osobiście jej nie znałam ale cała masa moich znajomych ją znała, bo należę tak jak ona do wielkiej rodziny salwatoriańskiej. I dochodzę do wniosku, że po mimo, że zmarła młodo (26 lat) to ta śmierć miała sens. I w sumie każda śmierć ma sens. Dlaczego? Jej śmierć to początek dla niej nowego życia, to oczywiste. Ale to też uświadomienie jakie trudne są misje. I że w dzisiejszym świecie nie są bezpieczne po mimo jakby się wydawało. Dla mnie osobiście jest to taki sygnał, że w końcu trzeba zacząc działać w WMSie. Od kilku lat mam sygnały z góry i ciągnie mnie do WMSu ale jakoś nie wychodzi. Teraz to już chyba ten czas. Ale najpierw muszę wyzdrowieć.
A każda śmierć może być dla kogoś inspiracją do działania, motywem przemian czy zmuszeniem do zmiany postępowania.
Na koniec polecam do posłuchania: https://www.youtube.com/watch?v=oy_ksO80WpA
Z Bogiem! Spokojnej nocy!
Dzisiaj mam pewne przemyślenia...
Pewnie kilka dni temu słyszeliście o tragedii jaka wydarzyła się z Helenką w Boliwii. Osobiście jej nie znałam ale cała masa moich znajomych ją znała, bo należę tak jak ona do wielkiej rodziny salwatoriańskiej. I dochodzę do wniosku, że po mimo, że zmarła młodo (26 lat) to ta śmierć miała sens. I w sumie każda śmierć ma sens. Dlaczego? Jej śmierć to początek dla niej nowego życia, to oczywiste. Ale to też uświadomienie jakie trudne są misje. I że w dzisiejszym świecie nie są bezpieczne po mimo jakby się wydawało. Dla mnie osobiście jest to taki sygnał, że w końcu trzeba zacząc działać w WMSie. Od kilku lat mam sygnały z góry i ciągnie mnie do WMSu ale jakoś nie wychodzi. Teraz to już chyba ten czas. Ale najpierw muszę wyzdrowieć.
A każda śmierć może być dla kogoś inspiracją do działania, motywem przemian czy zmuszeniem do zmiany postępowania.
Na koniec polecam do posłuchania: https://www.youtube.com/watch?v=oy_ksO80WpA
Z Bogiem! Spokojnej nocy!
Etykiety:
Biedne Południe,
Boliwia,
dom,
dziękować,
dziękuję,
europejska,
facebook,
fb,
Helenka,
plany,
powrót,
przygoda,
przyjaciele,
radość,
Salwatorianie,
sens,
tragedia,
uśmiech,
WMS,
życie
niedziela, 21 sierpnia 2016
Może powrót?
Ostatnio mało piszę. Moje życie nabiera rozpędu i czasem nie mam nawet czasu na odpoczynek! Ale ja to lubię!!! :) :D
A od jakiegoś czasu myślę, żeby wrócić do pisania i to ze zdwojoną siłą! :) :D Bo oprócz dzielenia się tutaj różnymi moimi przemyśleniami chce stworzyć drugiego bloga, albo pisać tu? Hmmm... To jeszcze się okaże! :) :D Ale bloga poświęconego moim dwóm największym pasjom! Podróżą i gotowaniem! :) :D A że trochę podrużuje i trochę gotuje to mam nadzieję, że nowy projekt wypali! :) ;)
A tym czasem. Do napisania!!!
A od jakiegoś czasu myślę, żeby wrócić do pisania i to ze zdwojoną siłą! :) :D Bo oprócz dzielenia się tutaj różnymi moimi przemyśleniami chce stworzyć drugiego bloga, albo pisać tu? Hmmm... To jeszcze się okaże! :) :D Ale bloga poświęconego moim dwóm największym pasjom! Podróżą i gotowaniem! :) :D A że trochę podrużuje i trochę gotuje to mam nadzieję, że nowy projekt wypali! :) ;)
A tym czasem. Do napisania!!!
środa, 30 grudnia 2015
Co się zmieniło...
Z racji, że tak dawno nie pisałam to może napiszę trochę co się u mnie zmieniło. ;)
W kwietniu skończyłam Liceum. Zakończenia niezapomnę do końca życia! Miałam najlepszych nauczycieli na świecie! (nie mówię o wszystkich ale większość)
W maju była matura a potem zaczęły się NAJDŁUŻSZE wakacje. :D A od paździenrika jestem studentką historii. ;) I w ślady mojej babci chce zostać nauczycielą. Oczywiście część uważa, że w ślady Pani Profesor co jest co najmniej zabawne.
W tym roku poraz pierwszy poszłam na 'spacer' do Częstochowy. I się zakochałam... Ale dalej jestem sama...
Przede mną sesja... :d Światowe Dni Młodzieży... I cała masa różnych innych projektów. Więc to tak w skrócie ;) :D
W kwietniu skończyłam Liceum. Zakończenia niezapomnę do końca życia! Miałam najlepszych nauczycieli na świecie! (nie mówię o wszystkich ale większość)
W maju była matura a potem zaczęły się NAJDŁUŻSZE wakacje. :D A od paździenrika jestem studentką historii. ;) I w ślady mojej babci chce zostać nauczycielą. Oczywiście część uważa, że w ślady Pani Profesor co jest co najmniej zabawne.
W tym roku poraz pierwszy poszłam na 'spacer' do Częstochowy. I się zakochałam... Ale dalej jestem sama...
Przede mną sesja... :d Światowe Dni Młodzieży... I cała masa różnych innych projektów. Więc to tak w skrócie ;) :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)